Opinia Berniego na temat Współzależności
Dywanik naprawdę robi pokój, czyż nie?
Wielu naukowców uważa (jest to również moja opinia), że około 15 miliardów lat temu wielka eksplozja dała początek wszechświatu. Eksplozję tę znamy jako Wielki Wybuch. W momencie, w którym doszło do niego, cała materia i energia przestrzeni zostały zawarte w jednym punkcie. To co istniało przed tym wydarzeniem jest zupełnie nie znane. Może być jedynie tematem czystej spekulacji. Nie był to jednak zwykły wybuch, ale zdarzenie, w czasie którego cała przestrzeń wypełniła się rozprzestrzeniającymi się cząstkami embrionalnego wszechświata. Wielki Wybuch polegał na eksplozji przestrzeni samej w sobie. Było to zjawisko odwrotne do wybuchu bomby, której kawałki rozsypują się na różne strony. Galaktyki nie układały się grupami obok siebie, ale to raczej Wielki Wybuch stworzył podstawę dla powstania wszechświata.
Czy jest jakiś początek Wielkiego Wybuchu? Nie wiesz, co działo się przed nim, prawda? Możesz cofnąć się wstecz, bardzo blisko tego momentu. Mówię o tym, że naukowcy podeszli tak blisko w nanosekundach, zobaczyli co się tam stało. Mogą się także poruszać do przodu i tak dalej. Ale to co było na samym początku, to co ja nazywam wyjątkowością, tego nie możesz poznać.
Być może zauważyłeś, że pierwsze wskazanie członków Peacemakers brzmi: ‘Nie Wiem’. Jest to stan ‘Nie Wiedzenia’. Mówimy, że jest to doskonały stan, z którego warto podejmować każde działanie. Jeśli chcesz coś zrobić, to działaj właśnie z tego miejsca. Jest to więc jak powrót do tej szczególnej chwili - sprzed Wielkiego Wybuchu.
Jeżeli potrafisz wrócić do miejsca ‘Nie Wiem’, jeżeli w nim pozostaniesz, to coś się na pewno wydarzy. Będzie to Wielki Wybuch. Teraz zaczyna się ono odsłaniać i może rozwinąć się w coś bardzo twórczego, ponieważ pochodzi z miejsca ‘Nie Wiem’, z tego wyjątkowego punktu. Rozpoczyna się od samego początku. Cokolwiek myślisz o tym co powstało z Wielkiego Wybuchu. Przed nim nie było nic.
Naszym zadaniem w praktyce Zen jest doświadczanie samego początku, tego miejsca, przed którym nie ma nic.
O tym stanie mówi też koan: „Jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?” Jest to więc stan przed każdym fenomenem. Jaki to stan? Nie tak łatwo go doświadczyć. Ale można tego dokonać, robiono to i nadal się robi. My chcemy dotrzeć do tego początku. Jest w nim zawarty zarówno punkt końcowy jak i punkt początkowy. Punkt początkowy jest bardzo wyjątkowy, ale także punkt końcowy jest szczególny. W chrześcijaństwie i judaizmie ów końcowy punkt nazywa się Bogiem. W islamie jest to Allah. Natomiast w buddzymie - Maitreya. Wymieniam teraz różne nazwy podobnej idei. Mamy więc punkt początkowy i punkt końcowy, a pomiędzy nimi jest ewolucja. Wszystko się rozwija. Ciekawe jest to, że ów punkt końcowy tworzy ewolucję z punktu początkowego. Co znaczy, że punkt końcowy jest jednocześnie tu i teraz, na samym początku. A jednak pomiędzy tymi dwoma punktami wszystko się rozwija.
Jest to nieco metafizyczne, ale to co jest w tym dla mnie interesujące, to to, że jeśli cofniesz się do Wielkiego Wybuchu, to znajdziesz tam właśnie ‘Nie Wiem’. Albo jeżeli wejdziesz do naszego stanu ‘Nie Wiedzenia’ w tej chwili, a przecież możemy to zrobić, to stamtąd wszystko się może wydarzyć. Gdy tylko coś wybucha, gdy tylko coś się połączy, gdy tylko dwie relacje się spotkają, pojawia się pewne zdarzenie...Gdy tylko coś się wydarzy, jest początek, który się rozwija. Także formy, poprzez formy - mam tu na myśli nie tylko fizyczne formy, ale też duchowe formy, mentalne formy, formy świadomości, ale też formy nieświadomości... wszystkie te formy rozwijają się.
Jeżeli spojrzysz na jedną miliardową nenosekundy tuż po Wielkim Wybuchu, to nie było wtedy nikogo z nas. Były różne rodzaje cząstek – rozwijały się aż do momentu, w którym my teraz jesteśmy. Oznacza to, że wszystko z czego jesteśmy stworzeni, włączając naszą świadomość i duchowe istnienie, sięga w głąb do tego początkowego punktu. Rozwija się do przodu, wszystko to czym jesteśmy rozwija się do tego wyjątkowego punktu, który nazywamy Bogiem, Allahem, czy też miejscem, które ja nazywam ‘Nie Wiem’ – a więc do stanu ‘Nie Wiem’. Dlatego właśnie te dwa punkty: początek i koniec są tym samym, one rysują między sobą ewolucję.
Indra był starożytnym królem Indii, który bardzo dużo rozmyślał o sobie. Pewnego dnia powiedział królewskiemu architektowi, że chce zostawić po sobie wspaniały pomnik, tak wielki, żeby wszyscy ludzie potrafili go docenić. Królewski architekt stworzył wewnętrzną sieć, która wypełniała sobą przestrzeń i czas. Królewski skarbnik na każdym złączu sieci umieścił błyszczącą perłę. Zrobił to tak, żeby każda perła odbijała się w innej. Każda pojedyncza perła, każdy człowiek, każde wydarzenie zawiera w sobie całą sieć Indry, włączając całą przestrzeń i czas.
Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że wszyscy jesteśmy błyszczącymi perłami w sieci Indry, to wówczas zobaczymy, że poprzez nas łączy się całe ciało wszechświata. W związku z tym, że jesteśmy już połączeni w Sieci Indry, nie ma żadnych ograniczeń i braku możliwości w łączeniu się z innymi ludźmi w naszym życiu i w naszej pracy.
Oczywiście jest dla nas bardziej naturalne, aby łączyć się z ludźmi znajdującymi się bliżej naszych potrzeb i interesów. Księgowi łączą się z księgowymi, poeci z poetami, społeczni aktywiści z innymi społecznymi aktywistami. Ten rodzaj połączenia z pewnością pełni swoją funkcję. Jest to wyjątkowo skuteczne, kiedy potrzebujemy, np. rozwiązać bardzo trudny problem. Jednakże nie jest to całkowcie skuteczna strategia, ponieważ prowadzi do zawężenia, a nie poszerzenia sieci. Na skutek takiej łączności zawężają się odpowiedzi. Księgowa od podatków rozmawia wyłącznie z księgową od podatków, poeta wiersza wolnego kończy na rozmowie z poetą wiersza wolnego, społeczny aktywista jednej szkoły kończy rozmowę wyłącznie z aktywistą społecznym tej samej szkoły.
Z drugiej strony, jeżeli łączymy się tak jak w Sieci Indry, zaczynamy od zarzucanie sieci o największych możliwościach. Robimy tak definiując nasze przesłania poprzez możliwie najszerszą drogę.
Wszystko to pasuje do mojej historii o tym, czym jest bycie połączonym. Wierzę, że wszyscy jesteśmy połączeni. Wszystko jest jednym wszechświatem. Wspomnienia jakie posiadamy mogą pochodzić zewsząd, skoro wszystko jest jednością. Wszystkie perły odbijają się w pozostałeych perłach. Nie istnieje przeszłość, teraźniejszość, czy przyszłość, ani też coś takiego jak przestrzeń. Jung nazwał to kosmiczną świadomością. W Buddyzmie jest to bliskie Alayla, co znaczy magazyn.
Vijnaya jest tym co możemy nazwać „świadomością magazynującą”. Istnieje olbrzymi magazyn pamięci, niezmierzony bank energii składający się ze wszystkich doświadczeń, jakie istoty ludzkie doświadczyły, doświadczają obecnie lub doświadczą w przyszłości. Moje instrumentarium może użyć pamięci innej osoby i użyć jej jakby była moją własną. Mogą być wówczas zinterpretowane jako „moje” poprzednie życie. „Moje” wspomnienia są częścią „mojej” historii i nie mają ani mniej, ani więcej wagi niż inne części mojej historii.
Tłum. Sabina Steckiewicz